Trzyma się całkiem nieźle. No, może troszkę straciła kolor.
Mimo obfitej konserwacji myślę, że za dwa dni wyląduje w koszu, bo chyba zaczyna się tam robić miły meszek (czyt. pleśń) ;-)
'Wydłubanie' kotka zajęło Nam około godzinę.
Znajomi na jej widok robili wielkie 'ŁaaaaaaaaŁ' - więc zdała egzamin hihihi.
Nie jest to najpiękniejszy model, ale za rok na pewno to powtórzymy ;-)
Poniżej dwa zdjęcia - niestety telefonem ;-(
I wersja mroczna hihihi
Charlotte.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz