niedziela, 28 września 2014

Nowy dział - PORADNIK ŚLUBNY :)

Korzystając z okazji, że jestem świeżo upieczoną mężatką postanowiłam rozpocząć nowy dział na blogu o tematyce ślubnej :)
Opiszę Wam jak My przeżyliśmy te wszystkie przygotowania od A do Z.
Na pierwszy ogień powiemy sobie o zaproszeniach.
Ja chciałam aby Nasze zaproszenia były kolorem przewodnim całego wesela :) Padło na elegancki, stonowany, klasyczny i jednocześnie spokojny pudrowy róż, który w efekcie został połączony z delikatną miętą (ale 'o tem potem').
Młodzi decydują się na naprawdę przeróżne kombinacje kolorystyczne. Spędziliśmy każdą wolną chwilę na buszowaniu w internecie. Decyzja była szybka i zgodna :-)

Pod spodem znajdują się warianty nad, którymi My zastanawialiśmy się dzień i noc :)


Mięta i biel.

Intensywnie i kolorowo.

Hawaje.

Mięta i róż (Nasz wybór :)) Nie jest to oryginalne zdjęcie dlatego, że jeszcze czekamy na zdjęcia od fotografa, ale na pewno zobaczycie jak to u Nas wyglądało.

Przejdźmy do sedna - zaproszenia.
Bardzo nie lubię jak w zaproszeniach jest 'naćpane' wszystko naraz. 15 tyś różnych wierszyków itp. itd. Jak już są to niech to będzie czysto i przejrzyście. A, że Oboje mamy poczucie humoru to i w środku znalazł się jakiś rym :)




Kolejna rzecz, wkładki do zaproszeń tzw. winietki na których zamieściliśmy dwa wierszyki. Pierwszy z prośbą o toto lotka zamiast kwiatów, a drugi o pieniążki zamiast prezentów.
Jest to kolejna istotna sprawa o której warto poinformować zaproszonych gości żeby później nie było nie potrzebnego ' o kurcze...' :)
My postanowiliśmy umieścić Nasze skromne prośby na wkładkach dołączonych do zaproszeń. Wiem, że młodzi decydują się też na informowanie gości osobiście gdy dostarczają zaproszenia :)

Najbardziej popularnymi pomysłami na drobiazg dla młodych zamiast kwiatów są:
- zabawki, pluszaki, przybory szkolne, które później wędrują do wybranego przez młodych domu dziecka,
- kwiaty doniczkowe(Jak tak ze 100 gości przyniesie to normalnie palmiarnia w domu, hihi),
- kupony lotto,
- książki,
- wino,
- karma dla zwierząt czyli pomoc dla wybranego schroniska dla zwierząt.
itp. itd.


Nasze wkładki, a na nich 'modły' do gości, hihi.


Zaproszenia zamówiliśmy przez internet. O TU :)
Na stronie można poszaleć i stworzyć własne wymarzone zaproszenia. Zmieniać kolory, wstawiać własne teksty. Można zamówić 'próbkę' by zobaczyć jak wygląda na żywo zaproszenie. My jednak zamówiliśmy od razu całość. Zdecydowaliśmy się też na poduszkę na obrączki oraz księgę gości, która była dopasowana do zaproszeń. Ale o tem też potem :)
Z ręką na sercu bardzo serdecznie polecamy tę stronę. Jakość i wykonanie perfekcyjne. Jedyny minus wtedy to dość długi czas oczekiwania na przesyłkę, bo było bardzo dużo zamówień.

Do następnego
Pozdrawiam, Charlotte.

sobota, 27 września 2014

Glamglow power murd - nowość.

Już niedługo recenzja dwóch cudów świata widocznych poniżej.



Kusi mnie nowość dostępna w polskim Douglasie.

GLAMGLOW powermud - maska , która łączy siłę błota i moc olejów.Nowa kuracja oczyszczająca ma zapewnić skórze super delikatne i extra głębokie oczyszczenie z zanieczyszczeń, sebum i pozostałości makijażu nagromadzonych w ciągu tygodnia. Maska Glamglow Powermud przeznaczona jest dla kobiet, mężczyzn , w każdym wieku i o każdym rodzaju skóry.


Pozdrawiam, Charlotte.

czwartek, 25 września 2014

Garnier, hydra adapt, matujący i odświeżający krem-sorbet, 24h nawilżenia, cera mieszana i tłusta.

To 'on' ;)


Producent:

Skład:

Konsystencja:
Dość zwarta, po rozsmarowaniu ja wyczuwałam normalnie talk. A po mojemu rozumując to coś w stylu mąki zmieszanej z kremem ;) Jest to jedna z najgorszych konsystencji kremu jaką mogłam używać. Sama sobie się dziwię, że nie odstawiłam go całkowicie jednak dzięki temu mogłam sprawdzić jego wydajność co pozwoliło mi go stosować, przez 3 tyg. Uważam, że wydajność koszmarna nawet za tak niską cenę.



Moja opinia. Co by smutno nie było to znalazłam aż trzy pozytywy ;) A mianowicie,
- wygodne opakowanie,
- niska cena,
-ładny zapach (moje nozdrza uwielbiają wszystko niuchać i mało, który zapach mnie się nie podoba ;))
Minusy. Porównałabym ten krem do użycia zbyt dużej ilości majonezu. Gdy zjemy go za dużo możemy poczuć się nie dobrze. Moja buzia nie doznała żadnego uszczerbku, ale czułam ogromny nie dosyt.
Nie wysuszał, ale absolutnie nie nawilżał. Nie zapycha, ale też nie matowi. Zostawiał film na skórze. Jak pisałam wyżej, tak bardzo nienawidzę takich konsystencji kremów, że używałam go do szyi i dekoltu, a nie do twarzy.
Nie kupię go ponownie i już.

Myślę, że ten krem może się sprawdzić u nastolatek, które nie potrzebują zbyt dużej 'mocy' w działaniu kremów. A tu taka kobita przed 30-stką się wyrwała i proszę... ;-)

Pozdrawiam
Charlotte.

piątek, 19 września 2014

Ziaja, Oczyszczanie - liście manuka, żel z peelingiem

Wreszcie ja mam okazję na przyjemne użytkowanie nowej serii Ziaja, liście manuka wokół której zrobiło się bardzo głośno i nie bez powodu ;-)

Manuka to roślina, która występuje głównie na obszarze Nowej Zelandii.
Ekstrakt z liści Manuka ma działanie antybakteryjne, ściągająco-normalizujące. (hm...)

Mam okazję Wam przedstawić bohatera dzisiejszej notki.
Ziaja, Oczyszczanie - liście manuka, żel z peelingiem.
TA DA! :-)

Trochę informacji z opakowania.


Skład.

* Peeling został zamknięty w 200 ml plastikowym opakowaniu z pompką co jest dla mnie ogromnym plusem!
*Zapach jest boski, orzeźwiający, trochę mi przypomina mojego męża gdy użyje swojego 'specyfiku' po goleniu, mrrrr :-)
*Przeźroczysty, dosyć rzadki żel z drobnymi, ale całkiem ostrymi drobinkami. (Gdzieś mi się zawieruszyło zdjęcie) drobinki są naprawdę drobne i mają niebieski kolor. Uważam, że osoby z wrażliwą skórą powinny stosować go raz dziennie, bo może trochę podrażnić.
* Nie podrażnia, nie wysusza, dobrze oczyszcza. No! :-)

A teraz UWAGA! Produkt używałam 2 miesiące, rano i wieczorem i zakupiłam go za szalone 8,80 PLN! Ah! :-)

Cała seria prezentuje się tak:

i w jej skład wchodzi 7 kosmetyków:
- Żel myjący normalizujący,
- Żel z peelingiem oczyszczający pory,
- Tonik zwężający pory,
- Krem nawilżający balans korygująco - ściągający SPF 10,
- Krem mikrozłuszczający z kwasem migdałowym na noc,
- Reduktor zmian potrądzikowych,
- Pasta do głębokiego oczyszczania przeciw zaskórnikom.


Używałyście 'kogoś' z tej serii? :-) Ja mam ochotę na każdego po kolei, ale to jeszcze trochę, bo muszę wykończyć produkty, które obecnie mam w zapasach. Co najważniejsze cała seria jest naprawdę na każdego kieszeń :-)

Dobra, baj.
Pozdrawiam, Charlotte.

czwartek, 18 września 2014

Motywacja dla tych co się odchudzają :-)

Kolejna dawka zdjęć dla tych którzy potrzebują motywacji aby zrzucić kilogramy.
Bądźcie silni!







Pozdrawiam, Charlotte.

Love peeling, czyli - Stara Mydlarnia, Eco receptura, peeling x 3.

Peeling time ;-)
Kocham, ubóstwiam, uwielbiam, a nawet traktuję jako 8 cud świata.
W dzisiejszej notcce przedstawiam Wam 3 peelingi ze Starej mydlarni. Zakupiłam je kilka miesięcy temu i niestety wszystkie już zużyłam :-( Jeśli chodzi o drogerie to moje miasto jest bardzo ubogie. Ja swoje kupiłam w Drogerii Natura (pamietam, że wtedy była jakaś promocja). A w tej chwili online możecie je dostać np na ich stronie. O TU :-)

To co? Zaczynamy? :-)

Stara mydlarnia, Eco receptura, strawberry peeling. Cukrowy peeling do ciała o zapachu słodkich truskawek z olejem ze słodkich migdałów - oparty na naturalnych składnikach. (pojemność 300 ml)

Mój numer jeden o niebiańskim zapachu, którego ma się ochotę po prostu pożreć ;) Grube ziarna cukru, które rewelacyjnie ścierają martwy naskórek i olejek, który nawilża nasze ciało. Małe ale mam tylko do konsystencji. Peeling słabo trzyma się ciała. Na początku gdy go nabierałam trochę produktu wylatywało mi z rąk, ale szybko się 'dotarliśmy i każdy dzień szło nam jak po maśle ;-)


Poniżej parę słów producenta i skład kosmetyku.


Stara mydlarnia, Eco receptura Argan, peeling do ciała z olejem arganowym.
(pojemność 300 ml)
Jego zapach również jest niebiański. Konsystencja jest dokładnie taka sama jak w przypadku truskawkowego peelingu. Moje małe spostrzeżenia są do samego oleju arganowego, który wywołał wielkie BUM w kosmetykach. Zaden centrymetr mojego ciała nie lubi oleju arganowego. Moje ciało jest przesuszone. Dzieje się tak też w przypadku włosów, robią się suche jak szczota, lub jak sicha kota ;-) Peelingi stosuje 2-3 razy w tygodniu i ten peeling sprawdził się doskonale. Gdybym go używała codziennie to efekt był by opłakany.

Mmm, cóż za bajeczny kolor ;-)

Producent i skład kosmetyku.


Stara mydlarnia, peeling solny z algami, który zawiera rzecz oczywistą czyli algi i sól, oraz olej avocado, wit. C i wit. E - no zyć nie umierać :-)

Na początek słowa producenta.

Jeśli chodzi o peelingi solne to zawsze zdarza mi się ogolić nogi i wtedy go użyć - o zgrozo, gdzie ja mam wtedy głowe! ;-) Sól w peelingu jest drobna, dla mnie mogłyby być grubsze kryształki. Lubię porządne tarcie ;-) Nie wysuszał, bardzo dobrze nawilżał.

Pod spodem zdjęcie na którym udało mi się uchwycić ostatnią algę ;-)
Tych zielonych fafołów w opakowaniu było mnóstwo i często zdarzyło mi się wystraszyć, bo myślałam, że jakiś pająk wszedł ze mną wziąć prysznic ;-)



Dobra, koniec ;-)
Pozdrawiam, Charlotte.