Kto jeszcze nie widział krótkiego filmu z moją metamorfozą jak wyglądałam PRZED i PO odchudzaniu to zapraszam na film:
---> TU :)
Są tam krótkie filmy z wakacji jak wyglądałam wcześniej.
Tylko się nie przestraszcie ;-)
Pozdrawiam, Charlotte.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Odchudzanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Odchudzanie. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 2 marca 2015
wtorek, 10 lutego 2015
czwartek, 5 lutego 2015
Filmy youtube :-)
1. Trochę o odchudzaniu...
2.Trochę o kosmetykach :-)
Pozdrawiam, Charlotte
czwartek, 18 września 2014
Motywacja dla tych co się odchudzają :-)
niedziela, 10 listopada 2013
Ćwiczenia
Kochani, jeśli przeczytacie moje wcześniejsze notki o odchudzaniu to znajdziecie tam wszystko co jest potrzebne do uzyskania sukcesu!
Tutaj L I N K dla przypomnienia ;-)
A tutaj L I N K do mojego pierwszego filmu hihi
Od razu mówię, że nie wiem co się stało, że głos jest tak słaby ;-( Obiecuję poprawę. Film powinien się pojawić w przyszłym tygodniu, więc serdecznie zapraszam ;-)
--------------------------------------------------------------------------------------------------
A Teraz temat notki - Ć W I C Z E N I A.
Napisałam notkę wcześniej i widzę, że jest trochę długa, ale mam nadzieje, że sensowne.
Zapraszam na kilka minut moje 'artykułu' o ćwiczeniach ;-)
Jestem osobą bardzo leniwą. Ćwiczenia wprowadziłam dla mniejszej wagi, lepszej kondycji i przede wszystkim dla zdrowia. Kontynuuje to po dzień dzisiejszy. Uważam, że moje ciało traciło swoją wagę równo i proporcjonalnie. Tłumacząc - chodzi mi o to, że schudłam równo w każdym miejscu, nie mam nigdzie za dużo, ani za mało. No kłamię! Bo niestety najwięcej dostał w kość mój biust hihihi
Z miseczki J zeszłam na B. Był to dla mnie szok! Ciesze się, że tak się stało, bo pasuje on idealnie do mojej figury ;-)
Mam parę rozstępów od wewnętrznej stronie ud. Kilka na brzuchu i parę na biuście. Są to rozstępy, które nabyłam gdy moje ciało się powiększało. Gdy chudłam uważam, że nie nabyłam żadnego nowego kolegi na ciele ;-)
Moja skóra nigdzie nie wisi. Wszystko jest idealne.
Jest to temat na kolejną notkę w której będzie o pielęgnacji naszego ciała przed i w trakcie odchudzania. Uważam, że to główny czynnik dzięki któremu nie nabyłam kolejnych rozstępów, a skóra nie zrobiła się wiotka. Myślę, że to pomaga Nam w 50%, a druga połowa to zdecydowanie ćwiczenia, które świetnie likwidują cellulit.
Wszystko zależy od naszych chęci i czy mamy ograniczenia czasowe. Przez dobre 4 miesiące nie ćwiczyłam wcale. Spowodowane to było pracą. Miałam okropne zmiany godzinowe i na dodatek była to praca fizyczna (trochę mi to rekompensowała ;-)). Gdy wracałam z pracy nie miałam czasami siły się umyć. To było straszne. Szukałam jednak metody żeby poruszać się trochę bardziej niż tylko w pracy, mimo, że nie raz leciał mi pot po d... Gdy miałam czas chodziłam na spacery - uwielbiam tą formę ruchu w każdej porze roku. Do 1,5 godziny dziennie. Z psem, z koleżanką, z narzeczonym, czasami nawet sama dla wyciszenia umysłu hihi.
Jestem osobą, która nienawidzi robić coś na siłę. Naprawdę mam ciężki charakter. Ciężko jest mi dogodzić, ale dzięki temu, że robię to co lubię/kocham czuję, że żyję, bo zawsze robię to co sprawia mi przyjemność ;-)
Po 4 miesiącach zmieniłam pracę i miałam więcej czasu na wprowadzenie ćwiczeń.
Kontynuowałam spacery.
Uwielbiam, kocham i ubóstwiam - pływać!
To jedyna z metody fizycznych, którą mogłabym robić kilka razy na dzień! Nienawidzę biegać, wykonywać brzuszków - nudzi mnie to i po prostu tego nie lubię.
Więc postanowiłam wybrać to co sprawia mi przyjemność i organizowałam czas na spacery i chodziłam do 4 razy w tyg na basen ;-) Uważam, że w wodzie pracuje każdy milimetr naszego ciała. Więcej niż w przypadku innych ćwiczeń. Fale wody ruszają wszystko w Naszym ciele. Wnioskuję, że ma to duży wpływ na to by Nasza skóra nie wiotczała podczas odchudzania. Wiemy, ze z wiekiem trudniej jest schudnąć. A gdy Nam się to uda to ze skórą bywa różnie. Dlatego uważam że ruch w wodzie jest świetny dla osób w każdym wieku. Moje serce podbiła Ewa Chodakowska, a najbardziej 'SKALPEL', 'SKALPEL 2', i 'KILLER'.
Jest to trochę sprzeczne z tym co napisałam, bo naprawdę nie lubię tego typu ćwiczeń. Ale te ćwiczenia polubiłam i starałam się wykonywać raz w tygodniu.
Po zmianie pracy było u mnie dość sporo ruchu. Spacery, basen i raz w tygodniu Ewa Chodakowska.
Codziennie coś robiłam, a spacery traktowałam jak relaks, a to niewinne chodzenie naprawdę dużo daje.
W mojej nowej pracy każdą niedzielę miałam wolną. Gdzie myślałam, że nigdy takiej nie znajdę, a tu cud na Wisłą okazał się szybciej niż się spodziewałam hihi Przez 6 dni w tygodniu spacery i basen, a niedziela tak jak Pan Bóg nakazał - wymarzony odpoczynek hihihi :-)
Podsumowując.
Tak jak z jedzeniem - jadłam to co lubię i sprawia mi przyjemność. U mnie nie ma opcji żebym robiła coś o czym pomyślę: 'O BOŻE ZNOWU ;-/!!!' Dlatego ja znalazłam ćwiczenia, które nie lubię, a uwielbiam!
Uważam, że sprawianie przyjemności na każdym kroku jest sukcesem do wszystkiego.
Nie poddawajcie się - walczcie i szukajcie swoich 'cudów na Wisłą' ;-)
Następna notka będzie o pielęgnacji ciała przed i w trakcie odchudzania, a w przyszłym tyg. zapraszam na film. Poinformuję Was jak się pojawi.
Dajcie znać jak Wam idzie :-) Przepraszam, że notka była taka długa.
Dziękuję za uwagę i do usłyszenia niebawem.
Pozdrawiam
Charlotte.
Od razu mówię, że nie wiem co się stało, że głos jest tak słaby ;-( Obiecuję poprawę. Film powinien się pojawić w przyszłym tygodniu, więc serdecznie zapraszam ;-)
--------------------------------------------------------------------------------------------------
A Teraz temat notki - Ć W I C Z E N I A.
Napisałam notkę wcześniej i widzę, że jest trochę długa, ale mam nadzieje, że sensowne.
Zapraszam na kilka minut moje 'artykułu' o ćwiczeniach ;-)
Jestem osobą bardzo leniwą. Ćwiczenia wprowadziłam dla mniejszej wagi, lepszej kondycji i przede wszystkim dla zdrowia. Kontynuuje to po dzień dzisiejszy. Uważam, że moje ciało traciło swoją wagę równo i proporcjonalnie. Tłumacząc - chodzi mi o to, że schudłam równo w każdym miejscu, nie mam nigdzie za dużo, ani za mało. No kłamię! Bo niestety najwięcej dostał w kość mój biust hihihi
Z miseczki J zeszłam na B. Był to dla mnie szok! Ciesze się, że tak się stało, bo pasuje on idealnie do mojej figury ;-)
Mam parę rozstępów od wewnętrznej stronie ud. Kilka na brzuchu i parę na biuście. Są to rozstępy, które nabyłam gdy moje ciało się powiększało. Gdy chudłam uważam, że nie nabyłam żadnego nowego kolegi na ciele ;-)
Moja skóra nigdzie nie wisi. Wszystko jest idealne.
Jest to temat na kolejną notkę w której będzie o pielęgnacji naszego ciała przed i w trakcie odchudzania. Uważam, że to główny czynnik dzięki któremu nie nabyłam kolejnych rozstępów, a skóra nie zrobiła się wiotka. Myślę, że to pomaga Nam w 50%, a druga połowa to zdecydowanie ćwiczenia, które świetnie likwidują cellulit.
Wszystko zależy od naszych chęci i czy mamy ograniczenia czasowe. Przez dobre 4 miesiące nie ćwiczyłam wcale. Spowodowane to było pracą. Miałam okropne zmiany godzinowe i na dodatek była to praca fizyczna (trochę mi to rekompensowała ;-)). Gdy wracałam z pracy nie miałam czasami siły się umyć. To było straszne. Szukałam jednak metody żeby poruszać się trochę bardziej niż tylko w pracy, mimo, że nie raz leciał mi pot po d... Gdy miałam czas chodziłam na spacery - uwielbiam tą formę ruchu w każdej porze roku. Do 1,5 godziny dziennie. Z psem, z koleżanką, z narzeczonym, czasami nawet sama dla wyciszenia umysłu hihi.
Jestem osobą, która nienawidzi robić coś na siłę. Naprawdę mam ciężki charakter. Ciężko jest mi dogodzić, ale dzięki temu, że robię to co lubię/kocham czuję, że żyję, bo zawsze robię to co sprawia mi przyjemność ;-)
Po 4 miesiącach zmieniłam pracę i miałam więcej czasu na wprowadzenie ćwiczeń.
Kontynuowałam spacery.
Uwielbiam, kocham i ubóstwiam - pływać!
To jedyna z metody fizycznych, którą mogłabym robić kilka razy na dzień! Nienawidzę biegać, wykonywać brzuszków - nudzi mnie to i po prostu tego nie lubię.
Więc postanowiłam wybrać to co sprawia mi przyjemność i organizowałam czas na spacery i chodziłam do 4 razy w tyg na basen ;-) Uważam, że w wodzie pracuje każdy milimetr naszego ciała. Więcej niż w przypadku innych ćwiczeń. Fale wody ruszają wszystko w Naszym ciele. Wnioskuję, że ma to duży wpływ na to by Nasza skóra nie wiotczała podczas odchudzania. Wiemy, ze z wiekiem trudniej jest schudnąć. A gdy Nam się to uda to ze skórą bywa różnie. Dlatego uważam że ruch w wodzie jest świetny dla osób w każdym wieku. Moje serce podbiła Ewa Chodakowska, a najbardziej 'SKALPEL', 'SKALPEL 2', i 'KILLER'.
Jest to trochę sprzeczne z tym co napisałam, bo naprawdę nie lubię tego typu ćwiczeń. Ale te ćwiczenia polubiłam i starałam się wykonywać raz w tygodniu.
Po zmianie pracy było u mnie dość sporo ruchu. Spacery, basen i raz w tygodniu Ewa Chodakowska.
Codziennie coś robiłam, a spacery traktowałam jak relaks, a to niewinne chodzenie naprawdę dużo daje.
W mojej nowej pracy każdą niedzielę miałam wolną. Gdzie myślałam, że nigdy takiej nie znajdę, a tu cud na Wisłą okazał się szybciej niż się spodziewałam hihi Przez 6 dni w tygodniu spacery i basen, a niedziela tak jak Pan Bóg nakazał - wymarzony odpoczynek hihihi :-)
Podsumowując.
Tak jak z jedzeniem - jadłam to co lubię i sprawia mi przyjemność. U mnie nie ma opcji żebym robiła coś o czym pomyślę: 'O BOŻE ZNOWU ;-/!!!' Dlatego ja znalazłam ćwiczenia, które nie lubię, a uwielbiam!
Uważam, że sprawianie przyjemności na każdym kroku jest sukcesem do wszystkiego.
Nie poddawajcie się - walczcie i szukajcie swoich 'cudów na Wisłą' ;-)
Następna notka będzie o pielęgnacji ciała przed i w trakcie odchudzania, a w przyszłym tyg. zapraszam na film. Poinformuję Was jak się pojawi.
Dajcie znać jak Wam idzie :-) Przepraszam, że notka była taka długa.
Dziękuję za uwagę i do usłyszenia niebawem.
Charlotte.
czwartek, 3 października 2013
Jak zaczęczłam 'walczyć' z otyłością - Moja historia.
Byłam na plaży. Miałam krótkie spodenki. Odkryty brzuch. Płaski brzuch.
Nogi? Czy to moje nogi? Było gorąco, a ja czułam się tak autentycznie podziwiając swoje ciało.
Otworzyłam oko, za chwilę drugie.. Boże! - To był sen! Taki prawdziwy! Ja to czułam! Też tak macie?
Pamiętam... Rozciągnęłam się na łóżku, popatrzyłam w sufit i w myślach powiedziałam: 'K..wa, znowu to cielsko trzeba zwalić z wyra' ;-)
Jak pomyślałam, tak też zrobiłam. 'Zwaliłam' 98 kg 'cielska' z łóżka i powiedziałam DOŚĆ!
I tak to się zaczęło ;-) Nigdy nie byłam u żadnego dietetyka, ani innych lekarzy.
To był mój moment.
Oczywiście był ze mną Mój Narzeczony, który był moją największą motywacją. Oraz to, że w dniu ślubu muszę wyglądać jak 'foka', 'syrena', muszę być zjawiskowa! ;-)
W koło mnie było mnóstwo motywujących mnie ludzi. Rodzina, przyjaciele ;-) A to głupi sen dał mi tego porządnego kopa w 'd..pe' ;-)
Moje diety zaczynały się zawsze od poniedziałku. Co ciekawe mój sen był tak bardzo mocny, że dzień wcześniej nawet nie myślałam o tym, żeby się odchudzać ;-)
Była to wczesna jesień, piękny poranek, niestety nie pamiętam, którego dnia dokładnie..


Musicie spać całymi dniami i czekać na Wasz sen, hihihi ;-)
Pozdrawiam ciepło.
Charlotte.
wtorek, 1 października 2013
Wstydze się przeszłości !! - tak poprostu...
Jako małą ciekawostkę chce Wam powiedzieć, że przed 'metamorfozą' miałam dość poważne problemy ze zdrowiem. Przebadano mnie wzdłuż i szerz. Od A do Z. Miałam zawroty głowy, problem z oddychaniem.. Żaden lekarz nie wiedział co mi jest. A tu wystarczyło 'tylko' schudnąć. Od momentu utraty wagi do dnia dzisiejszego (tfu, tfu ;-)) jestem książkowym okazem zdrowia ;-)
Minęły 3 lata.. Znów mam ten moment w którym myślę, że to sen.
Niech mnie ktoś uszczypnie.
Jestem szczęśliwa.
Pozdrawiam.
Charlotte
poniedziałek, 30 września 2013
Inspiracja zdjęciowa na początek tygodnia ;-)
Dziś rano był lekki przymrozek ;-)
No to oglądamy ;-)
Trzymam za Was kciuki.
Piszcie jak Wam idzie.
Pozdrawiam jesiennie, do usłyszenia ;-)
Charlotte
niedziela, 29 września 2013
Jadłospis na jeden dzień czyli 'pic na wodę' w moim wykonaniu ;-)
Hej Kochani ;-)
Nie bójcie się tego przeczytać - to sama przyjemność ;-)
Na początek małe przypomnienie i kilka nowych zasad do wprowadzenia.
Nadal pamiętamy i pilnujemy jak oka w głowie, że:
- małe przegryzki w ciągu dnia, jak jogurt czy owoc należy traktować jako posiłek !!
- Pijemy bardzo duże ilości wody niegazowanej, do 2 L dziennie.
Woda - Ja nienawidzę wody niegazowanej, jest dla mnie prawie jak kranówa, ble. Na początku przymuszałam się do jej picia, ale w końcu gdy już miałam prawie odruch wymiotny powiedziałam NIEE!
Jest to kolejny przykład w którym chcę Wam uświadomić, że dieta nie musi polegać na katowaniu naszego organizmu. Dieta może, a nawet musi sprawiać Nam przyjemność i 'łechtać' Nasze podniebienie ;-)
Pamiętajmy o szukaniu zamiennika . To właśnie to powoduje, że 'dalej Nam się chce wstać rano i kontynuować dietę, bo wiemy, że w ciągu dnia czekają na Nas same przyjemności ;-)
Wracając do tematu Moim zamiennikiem była oczywiście woda lekko gazowana, a mimo to i tak w domu zawsze znajdowała się normalna gazóweczka.
Posiadamy sokownik, oraz sokowirówkę. Ma szanowna przyszła Teściowa przygotowywała soki z wiśni, malin, które rozrabiałam sobie z wodą, pycha ;-)
Jeśli macie możliwość przygotowujcie soki sami. Jabłkowe, marchewkowe, same witaminy.
Jestem smakoszem zielonych herbat. Jeśli Wy również to pijcie ich jak najwięcej.
Piłam kawę zwykłą tzw. sypaną, oraz rozpuszczalną (koniecznie z mlekiem).
Moim ulubieńcem do dnia dzisiejszego jest kawa 'Inkę' z magnezem, która ma dużo błonnika.
Moje 'przyjaciółki' ;-)
Mleko - pojęcie względne. Piłam mleko tylko i wyłącznie 3,2 %, inne dla mnie jest jałowe, smakuje jakby było rozcieńczone z wodą i jest bez smaku. Uwielbiam kawę pół na pół. Połowa kawy, połowa mleka. Zawsze piłam 2 dziennie, więc nawet jeśli wypijemy łącznie szklankę to na pewno nam to nie zaszkodzi ;-) Trzeba w końcu obalić ten mit, że od jedzenia tłuszczy się tyje. Jedzcie ryby, orzechy, pestki, oliwki i używajcie oliwy z oliwek do sałatek. Rola kwasów tłuszczowych jest naprawdę ogromna.
Wskazówki, które Wam pomogą w 100%
W ciągu dnia pijemy dużo napojów. Przed każdym posiłkiem zawsze piłam to na co miałam ochotę, kawę, herbatę, wodę, sok, co bądź, zaczynając jeść posiłek mamy napełniony żołądek, który nie jest wstanie dużo pochłonąć ;-) Będą tylko przykłady tego co jadłam.
PAMIĘTAJ! Odchudzanie to przyjemność, w ciągu dnia zapomnisz o tym, a kilogramy będą leciały same ;-)
Zmniejszamy żołądek. Jedz to co masz w domu. Zmniejszaj posiłki. Jeśli rano zjadła byś 4 bułki to zjedz jedną. Jeśli na obiad zjadłabyś pół talerza ziemniaków, 2 schabowe i surówkę, zjedz 3 - 4 ziemniaki, jednego małego schabowego i trochę surówki. Nie cuduj i nie widziwiaj, pij zawsze napoje przed posiłkiem i zmniejszaj je do minimum.
Przez pierwszy tydzień będzie ciężko wytrwać bez kolacji i zmniejszyć żołądek małymi porcjami. Jeśli wytrwasz wejdzie Ci to w nawyk i stanie się rzeczą naturalną. Jak już wspominałam od 3 lat utrzymuje swoją wagę. Przyzwyczaiłam się do braku kolacji, do małych posiłków.
Na początek potrzebna jest silna wola i motywacja. Jeśli przezwyciężysz brak kolacji i regularne małe posiłki tzn., że już niedługo dojdziesz do mety ;-) Przejdźmy do jadłospisu.
Trochę więcej słów o Śniadaniu .
Nie muszę chyba wspominać, że to najważniejszy z posiłków w ciągu dnia.
Wcześniej będąc człowiekiem większych kształtów ;-) potrafiłam zjeść pierwszy posiłek po około 3 godzinach od przebudzenia się.
Zmieniamy to w trybie natychmiastowym!! Wręcz przymuszamy się do zjedzenia rano posiłku od razu jak wstaniemy.
Jeśli chodzi o to co jadłam rano. Nie napiszę Wam! - To zaskoczenie? Jedzcie co chcecie z zachowaniem zdrowego rozsądku.
Ja uwielbiałam zaczynać poranek od zielonej herbaty, oraz jogurt z otrębami owsianymi.
Jogurt? Obojętnie jaki. Na początku będziecie się katować - naturalnymi, wiadomo. Ale ile można, prawda? Nie każdy lubi cuda typu otrąb owsianych, ja to uwielbiam. Urozmaicajcie jogurty płatkami, owocami. Dodawałam do nich nawet syropy typu: "Paola".
Cudo - do jogurtów, lub z wodą do picia ;-)
Pieczywo, nie każdy ma czas rano, albo nawet dzień wcześniej wieczorem zaopatrzyć się w ciemne pieczywko, więc nawet jeśli go nie mamy to zjedzcie białe, tylko tak jak pisałam wyżej ograniczcie WIELKOŚĆ spożywanych posiłków w jak największym stopniu!
Zdjęcie moich ulubieńców o których będzie osobna notka ze względu na to, że po odchudzaniu wiele osób ma problem z rzeczą naturalną - zaparaciami. Te otręby były dużym 'wspomagaczem' w wyregulowaniu tego schorzenia ;-)
Moje przykładowe śniadanie, które stało się moim codziennym przeznaczeniem:
Malutka bułka z 2 plasterkami salami, avocado zamiast masła i na to jedno jajko ugotowane na twardo z niecałkowicie ściętym żółtkiem, do tego sól morska i pieprz ;-)Do tego był zawsze mały jogurt, ale tylko wtedy gdy nie było jajka ;-) (Niestety avocado jak i salami są dość drogie, więc od czasu do czasu systematycznie pojawia u mnie o poranku ;-))
Śniadanie II.
Drugie śniadanie powinno być lekkie pod warunkiem, że na pierwsze zjedliśmy pieczywo. Jeśli rano zjemy bułkę i 'coś tam' to na drugie śniadanie koniecznie jogurt. Ja jem zawsze wtedy z odrobiną musli, otrąb, albo jakichkolwiek płatków i do tego koniecznie owoc. Uważajcie na banany, bo te pyszne gadziny mają dość sporo kalorii ;-) Ja co dzień mam inne owoce. Rotacja i brak monotonności - to co lubię.
Obiad.
Tu również czeka Was to samo co wyżej. Ograniczamy jedzenie do minimum. Przypominam, że ja nakładałam sobie posiłki na mały talerz tworząc złudzenie optyczne dla Mych oczu ;-) Jadłam wszystko co przygotowywaliśmy na obiad. Jeśli ja gotowałam i wiedziałam, że mogę zrobić z tego równie dobrą wersję mniej kaloryczną, która będzie smakować domownikom to robiłam to z wielką przyjemnością.
W każdej możliwej sytuacji jeśli jest to możliwe szukamy zamiennika.
Np. Zupę 'zabielamy' mlekiem zamiast śmietany, sosy 'wykańczamy' jogurtem naturalnym. I powiem Wam, że wcale nie ma różnicy smakowej ;-) Przygotowujecie zupę, ugotujcie ciemny makaron, który smakuje tak jak zwykły. Na talerz na łóżcie sobie 4 łyżki makaronu zalejcie zupką i drugie danie tak samo - ograniczamy porcje !
Podwieczorek - 'coś NA ZĄB', owoc, warzywo, jogurt, co chcecie ;-)
Lekki ;-) Uwielbiam marchewki pod każdą postacią surowe, gotowane. Przygotowywałam z nich surówki, gotowałam z odrobiną groszku, uwielbiam je tak bardzo, że robiłam omlet z 2 jaj z marchewką ;-)
Zakazane słowo w Naszej diecie - KOLACJA - a jednak!
Tak właśnie nazywa się ostatni piąty z Naszych posiłków. Np. naleśnik - 'z czymś', jogurt z płatkami - owocami, kanapka, jajecznica, kasza manna, co chcecie ;-) Moje przykłady, a co wybierzecie zależy od Was.
PODSUMOWANIE.
NAJWAŻNIEJSZE! POSIŁKI SPOŻYWAMY CO 3 GODZINY DO GODZ 17, PRZYNAJMNIEJ PRZEZ 2 MIESIĄCE, PÓŹNIEJ PRZESTAWIAMY KOLACJĘ CO 30 MINUT I BĘDZIE MIAŁA ONA CZAS O 19.
POCZĄTKI ZAWSZE SĄ TRUDNE. UWIERZ, ŻE WARTO! SPÓJRZ NA MNIE! TO DZIAŁA! ;-)
Wymienię wszystkie najważniejsze wątki w wielkim skrócie.
- Nie podjadamy !
- Pijemy bardzo dużo wody, herbat i innych zdrowych płynów.
- Pamiętamy o szukaniu zamienników, które umilą Nam każdą potrawę ;-) (Np. Śmietana - jogurt, Olej - oliwa, itd.)
Ruszamy się - spacer, spacer, spacer. W następnym poście opublikuję przepis na pieczywo i poruszymy wreszcie kwestię ruchu i wykonywanych przeze mnie ćwiczeń - uwierzcie, że będziecie w wielkim szoku ;-)
Nie przedłużam, dziękuję za uwagę, zapraszam Was ponownie, trzymam kciuki za Wasze uciekające kilogramy, piszcie o Waszych sukcesach ;-)
Pozdrawiam.
Charlotte.
Nie bójcie się tego przeczytać - to sama przyjemność ;-)
Na początek małe przypomnienie i kilka nowych zasad do wprowadzenia.
Nadal pamiętamy i pilnujemy jak oka w głowie, że:
- małe przegryzki w ciągu dnia, jak jogurt czy owoc należy traktować jako posiłek !!
- Pijemy bardzo duże ilości wody niegazowanej, do 2 L dziennie.
Woda - Ja nienawidzę wody niegazowanej, jest dla mnie prawie jak kranówa, ble. Na początku przymuszałam się do jej picia, ale w końcu gdy już miałam prawie odruch wymiotny powiedziałam NIEE!
Jest to kolejny przykład w którym chcę Wam uświadomić, że dieta nie musi polegać na katowaniu naszego organizmu. Dieta może, a nawet musi sprawiać Nam przyjemność i 'łechtać' Nasze podniebienie ;-)
Pamiętajmy o szukaniu zamiennika . To właśnie to powoduje, że 'dalej Nam się chce wstać rano i kontynuować dietę, bo wiemy, że w ciągu dnia czekają na Nas same przyjemności ;-)
Wracając do tematu Moim zamiennikiem była oczywiście woda lekko gazowana, a mimo to i tak w domu zawsze znajdowała się normalna gazóweczka.
Posiadamy sokownik, oraz sokowirówkę. Ma szanowna przyszła Teściowa przygotowywała soki z wiśni, malin, które rozrabiałam sobie z wodą, pycha ;-)
Jeśli macie możliwość przygotowujcie soki sami. Jabłkowe, marchewkowe, same witaminy.
Jestem smakoszem zielonych herbat. Jeśli Wy również to pijcie ich jak najwięcej.
Piłam kawę zwykłą tzw. sypaną, oraz rozpuszczalną (koniecznie z mlekiem).
Moim ulubieńcem do dnia dzisiejszego jest kawa 'Inkę' z magnezem, która ma dużo błonnika.
Mleko - pojęcie względne. Piłam mleko tylko i wyłącznie 3,2 %, inne dla mnie jest jałowe, smakuje jakby było rozcieńczone z wodą i jest bez smaku. Uwielbiam kawę pół na pół. Połowa kawy, połowa mleka. Zawsze piłam 2 dziennie, więc nawet jeśli wypijemy łącznie szklankę to na pewno nam to nie zaszkodzi ;-) Trzeba w końcu obalić ten mit, że od jedzenia tłuszczy się tyje. Jedzcie ryby, orzechy, pestki, oliwki i używajcie oliwy z oliwek do sałatek. Rola kwasów tłuszczowych jest naprawdę ogromna.
Wskazówki, które Wam pomogą w 100%
W ciągu dnia pijemy dużo napojów. Przed każdym posiłkiem zawsze piłam to na co miałam ochotę, kawę, herbatę, wodę, sok, co bądź, zaczynając jeść posiłek mamy napełniony żołądek, który nie jest wstanie dużo pochłonąć ;-) Będą tylko przykłady tego co jadłam.
PAMIĘTAJ! Odchudzanie to przyjemność, w ciągu dnia zapomnisz o tym, a kilogramy będą leciały same ;-)
Zmniejszamy żołądek. Jedz to co masz w domu. Zmniejszaj posiłki. Jeśli rano zjadła byś 4 bułki to zjedz jedną. Jeśli na obiad zjadłabyś pół talerza ziemniaków, 2 schabowe i surówkę, zjedz 3 - 4 ziemniaki, jednego małego schabowego i trochę surówki. Nie cuduj i nie widziwiaj, pij zawsze napoje przed posiłkiem i zmniejszaj je do minimum.
Przez pierwszy tydzień będzie ciężko wytrwać bez kolacji i zmniejszyć żołądek małymi porcjami. Jeśli wytrwasz wejdzie Ci to w nawyk i stanie się rzeczą naturalną. Jak już wspominałam od 3 lat utrzymuje swoją wagę. Przyzwyczaiłam się do braku kolacji, do małych posiłków.
Na początek potrzebna jest silna wola i motywacja. Jeśli przezwyciężysz brak kolacji i regularne małe posiłki tzn., że już niedługo dojdziesz do mety ;-) Przejdźmy do jadłospisu.
Trochę więcej słów o Śniadaniu .
Nie muszę chyba wspominać, że to najważniejszy z posiłków w ciągu dnia.
Wcześniej będąc człowiekiem większych kształtów ;-) potrafiłam zjeść pierwszy posiłek po około 3 godzinach od przebudzenia się.
Zmieniamy to w trybie natychmiastowym!! Wręcz przymuszamy się do zjedzenia rano posiłku od razu jak wstaniemy.
Jeśli chodzi o to co jadłam rano. Nie napiszę Wam! - To zaskoczenie? Jedzcie co chcecie z zachowaniem zdrowego rozsądku.
Ja uwielbiałam zaczynać poranek od zielonej herbaty, oraz jogurt z otrębami owsianymi.
Jogurt? Obojętnie jaki. Na początku będziecie się katować - naturalnymi, wiadomo. Ale ile można, prawda? Nie każdy lubi cuda typu otrąb owsianych, ja to uwielbiam. Urozmaicajcie jogurty płatkami, owocami. Dodawałam do nich nawet syropy typu: "Paola".
Pieczywo, nie każdy ma czas rano, albo nawet dzień wcześniej wieczorem zaopatrzyć się w ciemne pieczywko, więc nawet jeśli go nie mamy to zjedzcie białe, tylko tak jak pisałam wyżej ograniczcie WIELKOŚĆ spożywanych posiłków w jak największym stopniu!
Moje przykładowe śniadanie, które stało się moim codziennym przeznaczeniem:
Malutka bułka z 2 plasterkami salami, avocado zamiast masła i na to jedno jajko ugotowane na twardo z niecałkowicie ściętym żółtkiem, do tego sól morska i pieprz ;-)Do tego był zawsze mały jogurt, ale tylko wtedy gdy nie było jajka ;-) (Niestety avocado jak i salami są dość drogie, więc od czasu do czasu systematycznie pojawia u mnie o poranku ;-))
Śniadanie II.
Drugie śniadanie powinno być lekkie pod warunkiem, że na pierwsze zjedliśmy pieczywo. Jeśli rano zjemy bułkę i 'coś tam' to na drugie śniadanie koniecznie jogurt. Ja jem zawsze wtedy z odrobiną musli, otrąb, albo jakichkolwiek płatków i do tego koniecznie owoc. Uważajcie na banany, bo te pyszne gadziny mają dość sporo kalorii ;-) Ja co dzień mam inne owoce. Rotacja i brak monotonności - to co lubię.
Obiad.
Tu również czeka Was to samo co wyżej. Ograniczamy jedzenie do minimum. Przypominam, że ja nakładałam sobie posiłki na mały talerz tworząc złudzenie optyczne dla Mych oczu ;-) Jadłam wszystko co przygotowywaliśmy na obiad. Jeśli ja gotowałam i wiedziałam, że mogę zrobić z tego równie dobrą wersję mniej kaloryczną, która będzie smakować domownikom to robiłam to z wielką przyjemnością.
W każdej możliwej sytuacji jeśli jest to możliwe szukamy zamiennika.
Np. Zupę 'zabielamy' mlekiem zamiast śmietany, sosy 'wykańczamy' jogurtem naturalnym. I powiem Wam, że wcale nie ma różnicy smakowej ;-) Przygotowujecie zupę, ugotujcie ciemny makaron, który smakuje tak jak zwykły. Na talerz na łóżcie sobie 4 łyżki makaronu zalejcie zupką i drugie danie tak samo - ograniczamy porcje !
Podwieczorek - 'coś NA ZĄB', owoc, warzywo, jogurt, co chcecie ;-)
Lekki ;-) Uwielbiam marchewki pod każdą postacią surowe, gotowane. Przygotowywałam z nich surówki, gotowałam z odrobiną groszku, uwielbiam je tak bardzo, że robiłam omlet z 2 jaj z marchewką ;-)
Zakazane słowo w Naszej diecie - KOLACJA - a jednak!
Tak właśnie nazywa się ostatni piąty z Naszych posiłków. Np. naleśnik - 'z czymś', jogurt z płatkami - owocami, kanapka, jajecznica, kasza manna, co chcecie ;-) Moje przykłady, a co wybierzecie zależy od Was.
PODSUMOWANIE.
NAJWAŻNIEJSZE! POSIŁKI SPOŻYWAMY CO 3 GODZINY DO GODZ 17, PRZYNAJMNIEJ PRZEZ 2 MIESIĄCE, PÓŹNIEJ PRZESTAWIAMY KOLACJĘ CO 30 MINUT I BĘDZIE MIAŁA ONA CZAS O 19.
POCZĄTKI ZAWSZE SĄ TRUDNE. UWIERZ, ŻE WARTO! SPÓJRZ NA MNIE! TO DZIAŁA! ;-)
Wymienię wszystkie najważniejsze wątki w wielkim skrócie.
- Nie podjadamy !
- Pijemy bardzo dużo wody, herbat i innych zdrowych płynów.
- Pamiętamy o szukaniu zamienników, które umilą Nam każdą potrawę ;-) (Np. Śmietana - jogurt, Olej - oliwa, itd.)
Ruszamy się - spacer, spacer, spacer. W następnym poście opublikuję przepis na pieczywo i poruszymy wreszcie kwestię ruchu i wykonywanych przeze mnie ćwiczeń - uwierzcie, że będziecie w wielkim szoku ;-)
Nie przedłużam, dziękuję za uwagę, zapraszam Was ponownie, trzymam kciuki za Wasze uciekające kilogramy, piszcie o Waszych sukcesach ;-)
Pozdrawiam.
Charlotte.
wtorek, 24 września 2013
Zaczynamy odchudzanie.
Jestem niestety trochę zabiegana i stąd też małe opóźnienie . W tej chwili również czas mnie goni, ale postaram się szybko podać Wam podstawowe informacje.
Koniec części wstępnej, zabieram się do rzeczy.
Czas w którym schudłam Moje wymarzone i upragnione 45 kg to - 1,5 roku.
SUKCESEM - bo tak to mogę śmiało nazwać, jest utrzymywanie Mojej wagi od 3 lat ;-)
Miało być 7 przykazań, które trzeba mieć w głowie jak pacierz aby osiągnąć sukces, ale wyszło 6 ;-)
Po PIERWSZE !!
Absolutnie całkowicie zakazane spożywanie - KOLACJI !!
KOLACJI nie jemy już od godziny 17.00 !
Po DRUGIE !!
Wyrzucamy z jadłospisu to co większość z Was kocha - SŁODYCZE (Nie bójcie się, później trochę do nich wrócimy ;-))
Po TRZECIE !!
Spożywamy regularnie 5 posiłków dziennie.
PAMIĘTAJ !! --> małe przegryzki w ciągu dnia, jak jogurt czy owoc należy traktować jako posiłek !!
(brak podjadania i efekt murowany)
Wiem, że z tym bywa różnie. Głównym powodem może być praca jak i wiele innych czynników. W trakcie odchudzania miałam pracę w której miałam przeróżne godziny pracy. Musiałam ciągle stać na swoim stanowisku. Było ciężko obejść to wszystko, ale znalazłam kilka trików i patentów na obejście tego złego i wyregulowanie czasu moich posiłków.
Na wszystko da się znaleźć pozytywne rozwiązanie. Razem na pewno uda Nam się coś wykombinować.
Niestety czas mnie goni.. O wszystkich trikach zawodowych będzie w następnym poście.
Po CZWARTE !!
JEDZENIE !
Jestem osobą, która bardzo ciężko przystosowuje się do zmian, a w szczególności w jedzeniu. Jeśli czegoś nie lubię to tego nie jem, a jeśli mam zjeść coś z przymusu, bo wiem, że to dla "diety" to w efekcie się tym nie najem i będę chodziła zła i głodna, a to najgorsze co może Nas dopaść w trakcie odchudzania.Oczywiście jest parę wyjątków dla których byłam wstanie się poświęcać i spożywać regularnie. (O tym też w następnych postach).
Krótko ! - Oprócz słodyczy, śmietany, majonezu, bardzo tłustego mięsa typu: golonka, jadłam prawie wszystko.
Każdy posiłek nakładałam na mały 'śniadaniowy' talerzyk. Próbowałam oszukać mózg, że na tym talerzyku to i tak za dużo ;-)
Olej zastąpiłam oliwą. Przygotowywałam sobie oliwy 'smakowe'. Np. czosnkowe, bazyliowe, ziołowe, z papryczkami chili.
Cukier, moim zamiennikiem jest - Stevia. - (ma zero kalorii, jest słodszy do 250-450 razy od cukru (sacharozy), nie powoduje próchnicy zębów, jest bezpieczna dla diabetyków – nie podnosi poziomu cukru we krwi).
Stevia, ktorej używam do dnia dzisiejszego. Ja kupuję ją za mniej więcej 15 PLN.
Garnki do smażenia. Kupiłam sobie jedną patelnie oraz garnek z powłoką ceramiczną. Jest to cudo natury dla ludzi na diecie, bo używamy, albo "kropelke" oliwy, a do niektórych potraw nie trzeba używać oliwy wcale.
Sól zastąpiłam solą morską.
Pieczywo.
Nienawidzę - po prostu, pieczywa typu pumpernikiel.
Jadłam ciemne bułki, ciemny chleb. Wraz z moim narzeczonym od czasu do czasu sami piekliśmy bułki i chleb z mąki pełnoziarnistej - pychota ;-)
Owoce - w dużych ilościach. Na niektórych trzeba uważać, bo są niewskazane do diety.(O tym też będzie więcej).
Uwielbiam ryż i makaron.
Często przygotowywałam sobie makarony własnej roboty z mąki pełnoziarnistej. Suszone, można przechowywać wiele miesięcy.
Przygotowywałam makarony smakowe, np. ze szpinakiem, bazyliowy, z suszonymi pomidorami. Mmmmm...
Mówię oczywiście o smaku samego makaronu bez żadnego dodatku do niego.
Małe podsumowanie kwestii żywieniowej. Czytając to co napisałam, odbieram to tak jakbym całymi dniami miała stać przy garach i ciągle coś dla siebie przygotowywać.
Absolutnie NIE ! O tym niestety również będzie w kolejnych postach. Jeżeli przygotowujecie posiłki dla swoich rodzin i będziecie chcieli posilić ich swoimi daniami to uwierzcie, że nie poczują różnicy, że w tym daniu jest ukryte drugie dno - mało kalorii. Będziecie jadły z Nimi prawie wszystko, a w kuchni spędzały czas taki jak do tej pory ;-)
Po PIĄTE!!
Wy i Wasze samopoczucie.
Okres odchudzania znosiłam dość dobrze ze względu na to, że nie musiałam i nie chciałam jeść tego czego nie lubię. Gdy jemy coś co Nam nie smakuje i się przymuszamy - "bo to dla diety", to w efekcie się nie najemy, będziemy chodzili jak ogromne złe bomby atomowe, które w końcu wybuchną, a efektem tego będzie nocne buszowanie w lodówce ;-)
Trzeba jeść wszystko co lubicie (no prawie..)), ale z głową i w małych ilościach.
Na pewno dopadną Was 'ciężkie dni'. Jeśli chcesz płakać - płacz !! To pomaga ;-) Przyznam, że miałam dość sporo takich dni, a że jestem z natury "płaczką" to niestety nieraz miałam łzy w oczach.
Odchudzanie - musisz czuć, że tego chcesz, że to właśnie TWÓJ moment !!
Moje małe triki na wytrwanie i dobre samopoczucie ;-)
- Kupiłam sobie spodnie o 4 rozmiary mniejsze i w końcu po kilku miesiącach były na mnie dobre - gdzie zawsze takie postępowanie traktowałam jak najbardziej szalone.
Miałam również swoją 'ukochaną' piosenkę w której wyginały się piękne dziewczyny w strojach kąpielowych.
Gdy miałam godziny kryzysowe... Siadałam przed komputerem, oglądałam teledysk piosenki, oraz zdjęcia dziewczyn, które schudły. Dodawało mi to mnóstwo energii, wiedziałam, że już niedługo ja również będę taka PIĘKNA ;-)
Po SZÓSTE !!
Ćwiczenia.
Zrobię o tym osobą notkę.
W skrócie. - Ćwiczenia wprowadziłam w późniejszym okresie. Praca nie pozwalała mi regularne ćwiczenia. W dodatku pracowałam fizycznie więc ułatwiło mi to trochę wszystko.
Uwielbiałam spacerować, nawet do 2 godzin dziennie.
Pamiętajcie o tym, że namiętne buszowanie w wielkim centrum handlowym również powoduje spalenie kalorii i jednocześnie podnosi hormon szczęścia ;-)
Podsumowanie.
Każdy z punktów w punkcie chciałabym jeszcze rozwinąć.
W następnym poście chciałabym Wam opisać jak to się zaczęło, że moje tysięczne podejście do diety w końcu odniosło sukces ;-).
Podam Wam jadłospis na jeden dzień ;-)
Czekam na Wasze propozycje. Co chcecie jeszcze wiedzieć, który temat mam bardziej rozwinąć? ------ Piszcie śmiało ;-)
Bardzo dziękuję, że znowu ze mną jesteście.
Życzę powodzenia tym którzy już 'walczą' i tym bardziej tym, którzy chcą zacząć ;-)
Zapraszam niebawem na nowy post i czekam na propozycje tematów.
Całuję i pozdrawiam.
Charlotte
piątek, 20 września 2013
Notka wtępnie wprowadzjąca, oraz mała zachęta do odchudzania ;-)
Cześć Kochani, witam Was Wszystkich bardzo serdecznie, z góry dziękuję za odwiedziny ;-)
Mam na imię Karolina. Postanowiłam założyć bloga. Dlaczego? - Tak po prostu ;-)
Co będzie na blogu? Krótko! -Blog o wszystkim i o niczym, "o życiu i śmierci" ;-)
Głównie chciałabym się podzielić i jednocześnie trochę pochwalić moim sukcesem, w efekcie czego schudłam 45 kg [Hura!].
Oprócz tego będą ciekawostki z życia codziennego, trochę o moich podróżach zagranicznych, zwykłych tylko w celach wypoczynkowych.
Na pewno nie zabraknie tematu kosmetycznego - oj nie!
Będziecie mogli zobaczyć przygotowania do najważniejszego dnia w moim życiu - Ślubu :-)
Co jeszcze? - Myślę o utworzeniu osobnej zakładki z przepisami, które spożywałam w trakcie diety ;-) Oraz przepisy z dnia codziennego, a uzbierało się tego mnóstwo dlatego, że kocham stać przy garach ;-))
Postaram się każdą notkę uzupełniać zdjęciami, dlatego, że sama lubię jak jest obrazkowo i zawsze przyjemniej się to czyta.
Na sam początek kilka zdjęć pokazujących Mą osobę przed i po zrzuceniu tej okropnej ilości kilogramów ;-)
Na początek może te bardziej "drastyczne".
"Pontonik" ;-) Zdjęcie z Turcji - było przecudownie, a zwierz spoczywający na Mej głowie chciał mnie dziabnąć w czoło i w dodatkowo był/a niesamowicie ciężka ;-)
Dziękuję, że spędziliście ze mną chwilę swojego wolnego czasu.
Zapraszam ponownie.
Jeżeli macie jakieś pytania, proszę piszcie - nie ugryzę ;-)
Pozdrawiam Was ciepło, Całuje i do zobaczenia niebawem.
Charlotte
Mam na imię Karolina. Postanowiłam założyć bloga. Dlaczego? - Tak po prostu ;-)
Co będzie na blogu? Krótko! -Blog o wszystkim i o niczym, "o życiu i śmierci" ;-)
Głównie chciałabym się podzielić i jednocześnie trochę pochwalić moim sukcesem, w efekcie czego schudłam 45 kg [Hura!].
Oprócz tego będą ciekawostki z życia codziennego, trochę o moich podróżach zagranicznych, zwykłych tylko w celach wypoczynkowych.
Na pewno nie zabraknie tematu kosmetycznego - oj nie!
Będziecie mogli zobaczyć przygotowania do najważniejszego dnia w moim życiu - Ślubu :-)
Co jeszcze? - Myślę o utworzeniu osobnej zakładki z przepisami, które spożywałam w trakcie diety ;-) Oraz przepisy z dnia codziennego, a uzbierało się tego mnóstwo dlatego, że kocham stać przy garach ;-))
Postaram się każdą notkę uzupełniać zdjęciami, dlatego, że sama lubię jak jest obrazkowo i zawsze przyjemniej się to czyta.
Na sam początek kilka zdjęć pokazujących Mą osobę przed i po zrzuceniu tej okropnej ilości kilogramów ;-)
Na początek może te bardziej "drastyczne".
Dziękuję, że spędziliście ze mną chwilę swojego wolnego czasu.
Zapraszam ponownie.
Jeżeli macie jakieś pytania, proszę piszcie - nie ugryzę ;-)
Pozdrawiam Was ciepło, Całuje i do zobaczenia niebawem.
Charlotte
Subskrybuj:
Posty (Atom)